Zmiany po urodzeniu dziecka
Będąc w ciąży zastanawiałam się jaką będę mamą. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z niemowlakiem, a co dopiero z noworodkiem.
Po porodzie przez najbliższy czas nieco zwariowałam przez baby blues. Baby blues przytrafia się 80% kobietom więc spodziewałam się, że trafi też na mnie. Dzięki Bogu za wspaniałego męża, bo bez jego wsparcia szczerze nie wiem czy bym tak szybko się ogarnęła.
Co mam na myśli mówiąc, że zwariowałam? Przytoczę jeden przykład i myślę, że zrozumiecie o czym mówię - W trakcie karmienia Tomka kichnęłam na niego, następne pół godziny szukałam informacji czy może przez to zachorować.
Czyli jak widać mocno obawiałam się czy dam radę być mamą przez wielkie M. Nie chciałam być madką, chciałam być cudowną i opanowaną mamą ale i spełnioną świadomą swojej wartości kobietą.
Co odkryłam w sobie po urodzeniu dziecka?
Niedawno minęło dziewięć miesięcy od kiedy Tomek jest na świecie. Co odkryłam przez ten czas?
Wzrost poczucia własnej wartości jest wprost proporcjonalne do wzrostu Tomka (czasem oczywiście zdarzają się momenty, że wątpię w swoją siłę, niekiedy przez słowa bliskich, ale wtedy przychodzi z pomocą mąż, rozgania rozbrykane towarzystwo, a ja na nowo odzyskuję radość z bycia mamą). Na początku, po porodzie musiałam się zaaklimatyzować, odnieść się do nowej sytuacji, jakoś wszystko to ogarnąć. Trochę błądziłam we mgle, trochę rozmyślałam nad (jak się później okazało) pierdołami. Trwało to kilka tygodni. Sinusoida uczuć i samopoczucia - typowy baby blues. Po baby blusie każdego dnia czuję się co raz lepiej w roli mamy. Każdego dnia widzę uradowanego, śmiejącego się do mnie Tomka i cieszę się, że jakie to ja mam szczęście, że mogę spędzać z tym chłopcem cały mój czas. Cieszę się, że to ja mogę go całować po całej zadowolonej buźce bez żadnych oporów. Sama sobie zazdroszczę, że to ja i Kamil mamy monopol na te wszystkie obślinione buziaczki od Tomka.
Stałam się bardziej pewna siebie. Jest coś czego nie mogę do końca określić ani sprecyzować, po prostu - stałam się bardziej twardą babką.
Jestem odważniejsza. Kiedyś nie do pomyślenia było łamanie swojego strachu. Teraz łatwiej wykonuję rzeczy, których wcześniej się obawiałam. Jednym zdaniem - mam tę moc!
Jestem wielozadaniowa. Wcześniej też byłam, ale nie aż w takim stopniu. Jednocześnie robię kilka rzeczy i nie sprawia mi to większego problemu. Czasem mam wrażenie, że z dzieckiem na rękach jestem w stanie ogarnąć więcej niż bez dziecka.
Jestem bardziej zorganizowana i efektywna w działaniu. Jest to spowodowane tym, że jak Tomek ma nieco lepszy nastrój i może sam się zająć sobą to bardzo szybko skupiam się na wykonaniu zadania. Im szybciej wykonam daną czynność tym lepiej, a napędza mnie do działania to, że nie wiadomo, kiedy Tomkowi znudzi się zabawa z samym sobą - do perfekcji opanowałam jazdę w skarpetkach po kafelkach - tak jest szybciej ;)
Staram się zawsze mieć plan B. Posiadając dziecko i robiąc jakiekolwiek plany zawsze biorę pod uwagę, że część rzeczy, które chciałam zrobić po prostu nie wypali. Dziecko może nagle wymagać zmiany pieluszki (albo i całego odzienia), może być głodne albo marudne. Zawsze przez zaplanowaniem czegokolwiek zadaję sobie pytanie: a co jeśli? (Dlatego początkowo na dwudniowe wyjazdy musieliśmy zabierać bagażnik dachowy, bo okazywało się, że pojemność naszego samochodu nie była wystarczająca na rzeczy Tomka...)
Jestem bardziej cierpliwa. Wcześniej najchętniej chciałam "tu i teraz", obecnie nie przeszkadza mi chwila oczekiwania.
Czuję się bardzo kobieca. Szybko wróciłam do formy sprzed ciąży (pilates) i jestem z tego dumna. Mam małego bobaska, a mogę wskoczyć w szorty czy w obcisłą sukienkę i wiem, że wyglądam dobrze.
Czy posiadanie dziecka obudziło we mnie jakieś negatywne cechy charakteru?
Być może tak. Stałam się bardziej waleczna, kiedyś potrafiłam przyjąć uwagi bez słowa a później je analizować co zrobiłam źle lub co zrobiłam nie tak. Teraz jeżeli ktoś zwraca mi uwagę (która de facto jest mi do niczego nie potrzebna) lub wchodzi z butami w życie mojej rodziny to jestem w stanie słownie rozszarpać tą osobę.
Kolejną rzeczą jest to, że jestem już przyzwyczajona do wykonywania kilku rzeczy jednocześnie i łapię się na tym, że tego samego oczekuję od innych. Wciąż z tym walczę i dobrze, że nabyłam dodatkowe pokłady cierpliwości :)
Myślę, że każda kobieta po urodzeniu dziecka przechodzi pewną metamorfozę. Wydaje się to zupełnie naturalne. Nie uważam siebie za jakąś superbohaterkę, która posiada dziecko więc wszystko jej wolno. Mimo tego, że część moich cech charakteru się nieco uwydatniła, to staram się być "normalną" matką jak i znajomą, przyjaciółką czy siostrą. Jednak nie mnie to oceniać ;)
Teraz pytanie do Was :) Odkryłyście w sobie jakieś ukryte cechy charakteru?